sobota, 24 grudnia 2011

Patrioci przed sądem, "Solidarność" na wolności

Minęło już 30 lat od wprowadzenia stanu wojennego. Choć jest to dość odległy okres i w międzyczasie zaszło sporo zmian niekorzystnych dla Polski ("transformacja systemowa"), nadal jest on dosyć często roztrząsanym tematem.
Chociaż mijają dwie dekady od zwycięstwa kontrrewolucji i zachwaszczenia Polski przez kapitalizm, to nadal w stronę Polski Ludowej miotane są kłamstwa, pod przykrywką krytyki. Przykładem może być proces autorów stanu wojennego. Od kilku lat przedstawiciele wymiaru "sprawiedliwości" burżuazyjnego ustroju sądzą gen. Kiszczaka oraz gen. Jaruzelskiego za rzekomą zbrodnię, którą miał być stan wojenny.
Środowiska postsolidarnościowe i faszystowskie uprawiają propagandę, podchwytywaną i utrwalaną w społecznej świadomości przez mass media. Ale przypatrzmy się faktom odnośnie stanu wojennego.
Stan wojenny w Polsce został wprowadzony w sytuacji, gdy bandyci spod "solidarnościowych" sztandarów, wyszli na ulicę urządzać burdy, dewastować mienie publiczne, oraz atakować funkcjonariuszy MO, niejednokrotnie prowokując starcia, w których używali cegieł czy nawet butelek z benzyną w celu napaści na oddziały ZOMO. Na połowę grudnia 1981 r. w szarpanym strajkami i sabotażem kraju liderzy "Solidarności" wyznaczyli strajk generalny, który miał zadać śmiertelny cios polskiej gospodarce. Sparaliżować funkcjonowanie państwa i osłabić jego zdolność obronną.
Wprowadzenie stanu wojennego było koniecznością, która miała na celu przede wszystkim zapewnienie bezpieczeństwa obywatelom, ale obronę ustroju socjalistycznego i polityki opartej na sprawiedliwości społecznej, którą "Solidarność" chciała zdławić. Nic dziwnego. Związek ten był bowiem na usługach imperialistów, wspierało go także faszystowskie podziemie, obecnie powiązane chociażby z NOP-em.
W związku z podjętymi działaniami gen. Kiszczak i gen. Jaruzelski zostali postawieni przed sądem i stali się celem do  opluwania przez prawicę i "lewicę". Pomijając to, że wobec autorów stanu wojennego nie przestrzega się elementarnych wymogów kultury, na którą zasługuje starsi ludzie, to kpiną jest proces urządzony na wzór Norymbergi, wpływający destrukcyjnie na i tak już schorowanych i podeszłych wiekowo mężów stanu.
Kolejnym skandalem jest przyzwolenie warszawskiego Urzędu Miejskiego na organizowanie seansów nienawiści, pardon - manifestacji, przed domem generała Jaruzelskiego, będących jawnym nękaniem. Obecny reżim obchodzi się z ludźmi służącymi Polsce Ludowej jak z przestępcami. Sądząc po zachowaniu burżuazyjnych władz i mediów, na sprawiedliwy wyrok w procesie generałów nie ma co liczyć. No tak. Lepiej promować "bohaterów" i demagogów w rodzaju Piłsudskiego i Dmowskiego niż ludzi, którzy podjęli działania dla dobra Ojczyzny.
Oczywiście można twierdzić, że lepiej by stan wojenny nie został nigdy wprowadzony, bo istniałaby wtedy szansa na bardziej stanowcze i długofalowe rozprawienie się z siłami kontrrewolucji obecnymi zarówno w szeregach "Solidarności" jak i PZPR. Jednak w sytuacji gdy istniały już czynniki ułatwiające wzrost żywiołów drobnomieszczańskich i powrót kapitalizmu, lepiej że stan wojenny nastąpił i opóźnił zwycięstwo sił wrogich społeczeństwu. Każdy dzień życia w PRL był bowiem wolny od towarzyszących nam obecnie trosk. Od lęku przed bezrobociem i bezdomnością. Tysiące ludzi zyskało dłuższe życie dzięki dłuższemu istnieniu PRL, bo przecież wprowadzenie kapitalizmu gwałtownie zwiększyło liczbę samobójstw.
Mając to wszystko na uwadze, wyrażamy pełną solidarność z gen. Jaruzelskim i gen. Kiszczakiem, a także oburzenie z powodu ich atakowania i dyskryminowania. Chociaż nie we wszystkim się z nimi zgadzamy, to jednak nie możemy milczeć, gdy patrioci są poniżani, a architekci obecnej nędzy pławią się w dobrobycie i splendorze.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz